Aktualności

* Startujemy na Virtual Stable Association, Liliowej Zatoce & Hipodromie Dynasty
* Przyjechała do nas klacz hanowerska - Petit Coeur, która po aklimatyzacji zasili nasze szeregi w skokach przez przeszkody.
* Zaktualizowaliśmy nasz katalog ofert. Zachęcamy do składania zamówień! Pojawił się również kalendarz, gdzie możecie sprawdzić planowane w Summer Berry wydarzenia i zawody.
* New! Bugatti zdobył swoją pierwszą *!

poniedziałek, 22 lutego 2016

Konsultacje ujeżdżeniowe, dzień pierwszy.

Po tym jak wszyscy uczestnicy przyjechali, rozgościli się, a konie odpoczęły w swoich boksach, przyszedł czas na pierwszy trening. Pomimo zbliżającego się wieczoru, temperatury na zewnątrz nadal utrzymywały się w granicy 13*C. Bądź co bądź znajdowaliśmy się w słonecznej Hiszpanii, a tutaj wiosna zdawała się przychodzić wcześniej i z większym impetem.
Poleciłam jeźdźcom przygotowanie koni i pod okiem Trevora udanie się na dużą halę, gdzie miał się odbyć trening. W swoim zakresie mieli się rozprężyć i zapoznać z nowym miejsca, ja dołączyłam dopiero po chwili. Stanęłam na środku obszernego obiektu i powiodłam spojrzeniem po każdej parze. Nie wątpliwie wszyscy prezentowali się elegancko i profesjonalnie. Nie mogło oczywiście zabraknąć konia od nas - Cacao na grzbiecie z Blanką postanowili do nas dołączyć. Poobserwowałam ich pewien czas, by w końcu zabrać głos i przejść do treściwszej części naszego spotkania.
- Nie muszę chyba tłumaczyć, jak ważnym elementem jest prawidłowe zebranie. Macie teraz chwilę, by nad tym popracować zanim przejdziemy dalej - zaczęłam, przenosząc wzrok kolejno na każdą parę. Hala była duża, ale panowała na niej o tyle dobra akustyka, że mój głos rozchodził się po niej równomiernie i doniośle. Wywnioskowałam to bynajmniej po tym, że wszyscy od razu zaczęli w kłusie ustawiać swoje konie. Był to o tyle standardowy element, że na początku nie skupiłam się na tłumaczeniu go pod względem technicznym. Wydawało mi się oczywistym, żeby tak dobrzy jeźdźcy potrafili go poprawnie wykonać. Dałam im chwilę na dowolne dojście do zebrania, po czym zaczęłam oceniać i wytykać błędy. Na pierwszy ogień wzięłam Fleur, która postanowiła wejść na duże koło dla ułatwienia zadania. Była młodą amazonką i wyraźnie stresowała się nowym miejscem i całą otoczką konsultacji. Płynnymi ruchami nadgarstków bawiła się wodzami i wyglądała, jakby chciała za wszelką cenę upilnować poprawnej postawy swojego ciała. Rembrandt w odpowiedzi na działanie ręki amazonki załamał się w potylicy i ustawił nos w pionie. Na próżno można było doszukiwać się rozluźnienia i przepuszczalności w potylicy, nie mniej jednak nadrabiał to nienaganną akcją kończyn.
- Zachęć go do lekkiego żucia z reki i przypomnij mu o pracy zadu - poleciłam, w reakcji na co blondynka skinęła głową i zabrała się do roboty. W sylwetce Rembrandta zaszła kolejna zmiana. Podążył za ręką Fleur, zaczął intensywniej pracować zadem i powoli zaczął uwypuklać grzbiet. Widzą, że są na dobrej drodze, przeszłam do kolejnej pary. Bernice, Antoni oraz Blanka wykonali ćwiczenie poprawnie. Ich konie posłusznie doszły do wędzideł, postawiły zady, uzyskały lekkie zganaszowanie i zaokrągliły grzbiety. Pochwaliłam i przeszłam do ostatniej z par, czyli Alexandra & Lazy Zake'a. Ogier początkowo wydawał się być mocno sfrustrowany i skrupulatnie ignorował łydkę swojego jeźdźca. Dopiero, gdy Flair upomniał go puknięciem bata w zad, kopytny postanowił ulec i skrócić swoją sylwetkę.
- Dzisiaj kochani skupimy się na chodach bocznych - ponownie zabrałam głos - Zaczniemy od łopatek, by następnie przejść do ustępowania. Na początek łopatka do wewnątrz. Ćwiczenie to będziemy wykonywać krótkimi odcinkami tj. 10 kroków łopatki i 10 kroków kłusa zebranego. Łopatka jest fundamentem, na którym opierają się później kolejne, bardziej zaawansowane elementy: ciągi, zig-zagi, czy piruety. Jeśli zadbamy o to, żeby nasz koń robił dobre łopatki, na kolejnych etapach zaprocentuje to wykonywaniem z łatwością znacznie bardziej skomplikowanych ruchów - tłumaczyłam, gestykulując rękoma (jak to zwykle miałam w zwyczaju). - Na co czekacie? Do roboty, ja patrzę i poprawiam. 
Tym razem moją uwagę jako pierwszy skupił urodziwy knabstrupp, poruszający się z lekkością po kwarcowym podłożu. Wszystko było pięknie, aż do czasu, gdy zaczęli wykonywać ćwiczenie. Koń stopniowo trafił impuls, pomimo prawidłowego zgięcia i przepuszczalności.
- Bez zaangażowania zadu nic nie zdziałacie. Zmobilizuj go trochę, a będzie dobrze. - powiedziałam i przeszłam do najmłodszej amazonki. Problem z przepuszczalnością nie zniknął i postanowił ujawnić się ponownie. Rembrandt ustawił głowę pod kątem zamiast nieść ją prosto, co wynikało ze skrzywienia nieszczęsnej potylicy.
- Powoli Fleur. Nie chodzi tu o to by ciągnąć za wodzę, a swobodnie działać dosiadem. Impulsami masz jedynie sugerować mu rzekomą chęć skrętu. W rzeczywistości całą robotę odwalasz łydkami i nie krzyw się w biodrach. A teraz wyprostuj go na te 10 kroków i spróbuj jeszcze raz - poleciłam, przyglądając się postępom. Faktycznie, było lepiej, chociaż ideał zarówno kucyk jak i dziewczynka musieli sobie wypracować. W końcu talent to jedynie 10% sukcesu, prawda?
- Bernice, nie cofaj wewnętrznej łydki! Nie możesz na siłę przytrzymywać zadu przy ścianie. Robiąc to krzywisz się w biodrach i w ten sposób nigdy nie uda ci się uzyskać prawidłowej łopatki. Nie obniżaj barku i siedź prosto. Twoje barki mają być równoległe do barków konia. Alexander dobrze, możesz dodać jedynie więcej impulsu. - ciągnęłam dalej i widząc poprawę u obydwu par, przeszłam do naszej kadrowiczki i dobrze znanego mi Hanowera. Ogier skrupulatnie wypadał łopatką na zewnątrz, co spotkało się z grymasem na mojej twarzy.
- Blanka, co jest? Ćwiczyliśmy to ostatnio! Brakuje oparcia na zewnętrznej wodzy, popraw to - Gdy wszystkim skorygowałam błędy, poprosiłam o zmianę strony przez półwolty i powtórzenie ćwiczenia. Nie obyło się bez drobnych uwag z mojej strony, jednak ćwiczenie wypadło znacznie lepiej, niżeli za pierwszym razem. Pozwoliłam na chwilę stępa dla złapania oddechu, a ja nie próżnując przeszłam do wdrażania jeźdźców w ustępowanie.
- Ustępowanie ma naprawdę mnóstwo plusów. Po pierwsze, pomaga sprawdzić reakcje konia na pomoce. Pod drugie, pozwala rozluźnić plecy i rozciągnąć mięśnie grzbietu. Nie wspomnę już o tym, że poprawia również elastyczność! A po trzecie, jest ćwiczeniem stosunkowo prostym, osiągalnym i wykonalnym dla każdego konia, nawet takiego, który nie grzeszy ujeżdżeniowym talentem - zaczęłam wyliczać - Siedzicie na koniach bezapelacyjnie utalentowanych i potrafiących wykonać owy element. Za cel możecie wyznaczyć sobie teraz zwiększenie obszerności wykroku, otwarcia łopatki, wkraczania tylnej nogi pod kłodę, poprawę jakości chodu... W ujeżdżeniu zawsze jest co robić. Ustępowanie każdy będzie robił po kolei, cobym miała czas poświęcić każdemu odpowiednią dozę uwagi - skończywszy swój monolog, poprosiłam o powrót do kłusa. Jako pierwsza miała zaprezentować się Bernice. Wild Lone zjechał ze ściany i już od pierwszych kroków zaczął krzywić głowę,
- Krzywo siedzisz, nie jesteś równomiernie oparta na obu wodzach - zauważyłam i odczekałam chwilę, dając czas amazonce na poprawę błędu. Za drugim razem było już dużo lepiej, więc wywołałam Antoniego. Wszystko było dobrze, pomijając fakt, że ponownie zabrakło impulsu, a koń zamiast obszernych krzyżowań wykonywał raczej drobne kroczki. Mężczyzna jednakże zastosował się od moich wskazówek i zaczął wspomagać się batem, do którego Umnei posiadał większy respekt niżeli do łydek. Wałach momentalnie zaczął mocniej wkraczać pod kłodę, utrzymując elegancko podstawiony zad i pieniąc się przy tym niemiłosiernie. Za drugim razem para utrzymała poziom, toteż postanowiłam dać im spokój. Dalej była Blanka, która pokonała cały odcinek poprawnie, mocno skupionym na zadaniu Cukierkiem. Aż miło było patrzeć, na tak zaangażowane w pracę dziecko <3 Jako czwarta zjechała ze ściany juniorka z Anemnone Stall. Rembrandt nakłoniony ręką do zgięcia w potylicy ponownie z nim przesadził, chwilowo wręcz rolując masywne szyjsko. Na upominającą ostrogę (którą dostał od dziewczynku) podbił lekko zadem. Za drugim razem spuścił z tonu, łagodniej odbierając pomoce i nie przesadzając z wygięciem. Dla utrwalenia poprosiłam o jeszcze jedno powtórzenie, po czym wywołałam Alexandra. Lazy Zake pomimo prawidłowego ustawienia szyi i głowy zostawał w tyle z zadem. Wystarczyło wykazać większe zaangażowanie ograniczającą łydką, by zaprzestał tego działania.
- Tym akcentem na dzisiaj kończymy. Rozstępujcie, pochwalcie i odprowadźcie do stajni. W razie pytań macie Blankę - podsumowałam i poszłam do domu na gorącą czekoladę.

4 komentarze:

  1. super napisany trening, dzięki :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Zapraszam na loterię! http://sks-moonlight.blogspot.com/2016/02/loteria.html

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, naprawdę się na tym znasz, świetnie wszystko opisałaś i wskazówki postaram się wykorzystać! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tutaj masz gotowy trening, niestety nie mam tyle czasu, aby bardziej się rozpisać, ale myślę, że jest w porządku :)
    http://estrellatrainingcenter.blogspot.com/2016/02/trening-crossowy-brennisteinn-love-song.html

    OdpowiedzUsuń