Aktualności

* Startujemy na Virtual Stable Association, Liliowej Zatoce & Hipodromie Dynasty
* Przyjechała do nas klacz hanowerska - Petit Coeur, która po aklimatyzacji zasili nasze szeregi w skokach przez przeszkody.
* Zaktualizowaliśmy nasz katalog ofert. Zachęcamy do składania zamówień! Pojawił się również kalendarz, gdzie możecie sprawdzić planowane w Summer Berry wydarzenia i zawody.
* New! Bugatti zdobył swoją pierwszą *!

wtorek, 18 listopada 2014

TRENING: og. Alternative Way & og. Magnetic Eo

  • og. Alternative Way & Trevor
  • og. Magnetic Eo & Jace
  • og. Mefisto & Detalli
  • og. Shazman & Miśka
x. Trener: Boksi
x. Rodzaj treningu: Skoki L-P
x. Data i miejsce: 18 Listopada 2014r, Summer Berry

Dzień zapowiadał się jak każdy inny. Wstałam, ubrałam się i zeszłam na śniadanie. Przy stole w jadalni siedział już Trevor, Jace oraz Cameron. Resztę ekipy albo gdzieś wywiało, albo jeszcze spali co było bardziej prawdopodobne.
- Cześć i czołem - przywitałam się w dalszym ciągu nieco zaspana. Wstawanie wcześnie nie było moją mocną stroną... Cała trójka w odpowiedzi odburknęła mi coś pod nosem, zapychając się stosem naleśników nasmażonych przez Panią Charlotte. Westchnęłam tylko i poczłapałam zrobić sobie kawę. Wróciłam po chwili z aromatycznym naparem, usadowiłam się na jednym z wolnych krzeseł i chwyciłam jeden z pozostałych placków zastanawiając się w między czasie czym by go tu posmarować.
- Chłopcy, macie jakieś plany? - zapytałam wygarniając ze słoika resztki wiśniowej konfitury.
- Nie - popatrzyli po sobie, odpowiadając niemalże jednocześnie.
- Dobrze. Miśka i Detalli przyjeżdżają dzisiaj do nas na skoki, więc was do nich dołączę. Altkowi i Magneticowi przyda się trochę ruchu - powiedziałam i uśmiechnęłam się lekko.
- Biorę Magnetica! - wypalił od razu Jace, który był dozgonnym miłośnikiem ogiera.
- Podzielcie się jak chcecie i widzimy się za 10 minut w stajni - opróżniłam filiżankę, wzięłam jeszcze jednego naleśnika w rękę - ''na drogę'' i założywszy na siebie bezrękawnik oraz skórzane sztyblety, wyszłam na zewnątrz. Zgodnie z moim zegarkiem, dziewczyny niedługo powinny się pojawić. Przeszłam na dziedziniec i wtem pierwsza przyczepa - z logiem WHK Lider wjechała na parking. Podeszłam bliżej i przywitałam się z wysiadającą z auta Miśką.
- Jak podróż? - zapytałam.
- W sumie... Nie najgorzej - odrzekła, zapinając bluzę. Ja w tym czasie, znalazłam się już z tyłu, zaciekawiona kogo blondynka ze sobą zabrała. Po chwili usunęłam się jednak bardziej na bok, dając tym samym kobiecie więcej pola do manewru. Amazonka wyprowadziła z pojazdu pięknego araba i u boku Matta udała się w kierunku stajni, gdzie mogła zacząć go przygotowywać do jazdy. W tym samym czasie zawitała Detalli wraz ze swoim srokatym Hanowerem, która również została skierowana do odpowiedniego budynku.
- Przygotujcie się i przyjdźcie z chłopcami na dużą halę - powiedziałam opierając się o jeden z boksów. - Ja tym czasem pójdę przygotować przeszkody, co by was troszkę zmęczyć - dopowiedziałam i rzucając dziewczynom zadziorne spojrzenie, obróciłam się na pięcie i skierowałam się do wcześniej wspomnianej hali. Stojaki były poskładane, a podłoże niedawno wyrównane. Miałam duże pole do manewru. 4 cavaletti mające przydać się przy rozgrzewce oraz parkur składający się z następujących przeszkód:
  1. Stacjonata 90cm
  2. Stacjonata 90cm 
  3. Stacjonata 100cm
  4. Okser 105x105cm
  5. Tripplebarre  90x100cm
Zanim jednak skończyłam je ustawiać, w budynku pojawiła się czwórka jeźdźców wraz z ich wierzchowcami. Żeby nie marnować czasu od razu rozpoczęli indywidualną rozgrzewkę w stępie i kłusie. Dużo wolt, serpentyn i jazdy po łukach, żeby dobrze rozgrzać koniska na boczki. Ogiery niemalże wcale nie przejmowały się swoją obecnością, będąc rozstrzelone na wszystkie ściany hali. Dzięki tak dużym odległościom mogły lepiej skoncentrować się na pracy z jeźdźcem, co oczywiście było wskazane.
Żeby nie zanudzić nieparzystokopytnych, przyszła kolej na drążki. Kolejno wywołane przeze mnie konie miały za zadanie najechać odpowiednim tempem na cavaletti, co zważając na panujący poziom umiejętności nie było trudnym zadaniem. Pierwszy poszedł doświadczony Magnetic, który nie zrobił sobie z zadania kompletnie nic - wyciągnął szyję, popatrzył i z gracją araba pokonał całość. W jego ślady poszły pozostałe 3 konie które poradziły sobie równie dobrze. Niestety Altek zaczaił już z czym to się je i uświadamiając sobie, że przyszli tu poskakać nieco się podekscytował. Na szczęście nie udzieliło się to reszcie, aczkolwiek przejawiło się w drugim najeździe do którego siwek poszedł za szybko. Nie sprawiło to jednak większych komplikacji, zważając na jego wygimnastykowanie i umiejętności Trevora który w miarę szybko doprowadził go do ładu.
- Bardzo dobrze. No to teraz trochę poskaczemy, co wy na to? - zadałam grupie retoryczne pytanie. W końcu po to się tu spotkaliśmy! Stępująca czwórka z zaciekawieniem czekała na moje dalsze polecenia, a ja zamyślona przyglądałam się porozstawianym stojakom. Po dłużej chwili, ułożywszy sobie jako taki plan w głowie zadecydowałam że na pierwszy ogień pójdzie metrowa stacjonata. Jako, że była położona wzdłuż krótszej ściany najazd na nią był prosty. Pierwsza Miśka - ładne zagalopowanie, najazd spokojny i równy, aczkolwiek Shazman nie do końca poradził sobie z odpowiednią odległością do wybicia co zaowocowało nieprzyjemnym, gwałtownym, wysokim skokiem i twardym lądowaniem (na szczęście w siodło). Następny był Alternative który poszedł od samego początku energicznie, podnosząc nieco łeb do góry. Pomimo tego, że jeździec był zmuszony przytrzymać go na mordce, ogier oddał czysty, miły dla oka skok. Tak samo było z koniem Det i Jace'a. Nie było sensu powtarzać tej niziutkiej przeszkody, dlatego przeszliśmy do szeregu składającego się z dwóch stacjonat 90-tek na 2 foule. Mefisto o ile pierwszy człon poszedł pewnie, nad drugim się zawahał i dopiero mocniejsza łydka amazonki skłoniła go do drugiego skoku. Po za tym drobnym występkiem, całość wyszła mu całkiem nieźle. Alternative bardzo skrupulatnie wyliczył sobie miejsca wybicia nawet bez pomocy jeźdźca i poszedł przez szereg prawidłowo. Siwy arab musiał nieźle wyciągnąć krok pomiędzy przeszkodami, żeby wyrobić się w dwóch krokach przed drugim skokiem. Doświadczenie jednak zrobiło swoje, przez co poradził sobie z zadaniem śpiewająco . Miśka wraz ze swoim ogierem na pierwszą stacjonatę naszli perfekcyjnie - ładne wybicie, faza lotu i miękkie lądowanie. Z drugą było minimalnie gorzej, aczkolwiek na czysto.
- No to teraz jedziemy całość kochani! - oznajmiłam. - Kto na ochotnika? - rozejrzałam się po zebranych, ciekawa kto najbardziej czuję się na siłach. Chłopcy kulturalnie ustąpili naszym gościom pierwszeństwa, w efekcie czego pierwsza miała pojechać właścicielka Lidera. Równe, rytmiczne aczkolwiek energetyczne tempo i bardzo ładny najazd na szereg. Obydwa skoki na czysto, tak samo metrówka. Przy okserze pojawił się mały problem z wybiciem. Skok był gwałtowny i długi. Tripplebarre bez zarzutów. Mefisto 1 i 2 na czysto, trójka, okser także. Przy trzeciej przeszkodzie niewielkie zawahanie, które nie poskutkowało jednak zrzutką. Przejazd Alternativa był bardzo dynamiczny, ale za to niezwykle precyzyjny i zgrany z poleceniami jeźdźca. Magnetic znowu miał problem przy szeregu, przez co drugi skok wyszedł płasko ale na czysto. Reszta przeszkód bez zarzutów.
Chwila stępa i całość 10 centymetrów w górę, po czym druga tura przejazdów. Tym razem pierwszy Altek, szereg bez problemów, 110-tka też, okser na czysto i gdy wydawałoby się, że całość wyjdzie perfekcyjnie, ogier niespodziewanie odskoczył przed tripplebarrem. Za drugim najazdem pokonał jednak przeszkodę, pilnowany przez skrupulatnego Trevora. Magnetic poradził sobie bardzo dobrze, nie odstawiając nigdzie żadnych cyrków. Zrzutka jedynie na 3 spowodowana złym tempem najazdu. Mefisto zrzutka na ostatniej przeszkodzie przez próbę ucieczki której zapobiegła w ostatniej chwili Detalli i Shezman cały przejazd na czysto, bez większych problemów. Na koniec wszystkie pary pokonały parkur jeszcze raz. Obyło się bez wyłamań, fochów a całość wyszła na czysto.
Po rozstępowaniu, przeszliśmy z powrotem do stajni, gdzie konie zostały rozsiodłane. Do dyspozycji jeźdźców była myjka oraz solarium. Gdy wysuszone kopytne odziane w derki odpoczywały w boksach, a sprzęt został poznoszony, zaprosiłam wszystkich do domu na ciepłą herbatę i ciasteczka. Pierwszy trening klubowy mieliśmy za sobą. Trzeba przyznać, że byłam z niego zadowolona. Pozostało mieć nadzieję, że jeźdźcy również.

1 komentarz:

  1. Sprzedaż pierwszych potomków po koniach z Homestead!
    Serdecznie zapraszam! ^^
    http://whk-homestead.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń