poniedziałek, 2 maja 2016

I Konsultacje skokowe - część pierwsza

Uczestnicy zawitali w Summer Berry przed południem. Matt i Jace uwijali się przy przyczepach, pomagając odprowadzać konie do wcześniej przygotowanych boksów. Ja nadzorowałam wszystko z boku, dbając o porządek i organizację. Po ogólnym przywitaniu, zaprosiłam całą grupę do domu, gdzie nasza gosposia uwijała się przy stole, donosząc co rusz nowe smakołyki. Po posiłku, pokazałam gościom ich pokoje i pozwoliłam udać się na odpoczynek po podróży. Wszyscy skorzystali z propozycji bardzo entuzjastycznie, jako że wieczorem miał się odbyć pierwszy z dwóch treningów.
O godzinie 17 piątka jeźdźców pod nadzorem Trevora udała się do stajni przygotować swoje rumaki. Chwile później dołączył do nich również Jace, który miał poćwiczyć wraz z naszą Hellfire. Gdy wszyscy byli gotowi, spotkaliśmy się na parkurze zewnętrznym. 18* na dworze i lekko świecące słońce wręcz kłóciło się z pomysłem treningu na hali. 
- Dzisiejszy trening poświęcimy głównie gimnastyce, która jest bardzo istotna dla każdego skoczka. Poćwiczymy najazdy, technikę, rozluźnienie, a konie zdążą oswoić się z nowym miejscem przed jutrzejszymi skokami - tłumaczyłam, stojąc po środku stępujących dookoła kopytnych - Na początek jednak porządna rozgrzewka - dodałam i lekko klasnęłam w dłonie. Postanowiłam osobiście zadbać o to, by wszyscy porządnie przygotowali się do treściwej pracy. Jednocześnie chciałam pokazać, jakie jest to istotne przy pracy z koniem. 
- Rozgrzewka dzieli się na trzy etapy: wstęp, ćwiczenia rozciągające i ćwiczenia przygotowujące. Dopiero po odbębnieniu wszystkich elementów można przejść dalej - kontynuowałam monolog, przenosząc wzrok na poszczególne pary, podczas stępa na luźnej wodzy. Konie ładnie maszerowały do przodu, toteż nie musiałam upominać o trzymaniu tempa. Następnie nadszedł czas na spokojny kłus, który obrał taką samą formę i miał na celu dać sportowcom szansę rozruszania się z niskim ustawieniem głowy. Do tego z czasem doszły różnorakie łuki, na których jeźdźcy musieli skrupulatnie pilnować taktu i rytmiczności. Po tej części, od razu przeszliśmy do rozciągania. W jego skład weszło stopniowe zbieranie wodzy, przejścia kłus-stęp, stęp-kłus, zatrzymania, oraz praca na kołach i serpentynach. Wszystko było oczywiście przerobione pokrótce, coby nie zmęczyć zbytnio koni już na samym wstępie. Na koniec pojawiły się ćwiczenia przygotowujące, mające na celu przygotować te mięśnie, które zostaną poddane największemu wysiłkowi. W owym celu ustawiłam na parkurze 2 konstrukcje z drążków. Pierwsza z nich była drążkami na ósemce, na których jeźdźcy musieli pilnować impulsu, trasy, wygięcia i odpowiedniej jakości kłusa.

Drągi na ósemce

Druga zaś była bardziej skomplikowana. Drążki zostały ułożone na wzór litery W, a po przejechaniu każdego jeździec musiał wykonać półwolty by najechać na kolejny. 

litera W

Ta konfiguracja miała na celu uelastycznienie konia, ale także wyuczenie nawyku planowania trasy najazdu. Nie ingerowałam zbytnio w kolejność przejazdów. Na tym etapie obowiązywała samowolka, każdy rozgrzewał się w swoim zakresie. W między czasie dołączył do mnie Trevor i razem rozstawiliśmy pierwszy z szeregów, działający na zasadzie wskok-wyskok (zdaję sobie sprawę, że konie mają różną wysokość, aczkolwiek przymknijmy na to oko ;) ). Wysokość przeszkód nie była wysoka. Było to w końcu jedynie 70 centymetrów.
przykładowy szereg gimnastyczny skok-wyskok
- Na rozskakanie taki oto szereg. Najazd z kłusa, pilnujemy przede wszystkim impulsu i równowagi - powiedziałam, ustawiając się z boku tak, żeby mieć dobry widok na całą konstrukcję. W jednym momencie wszystkie konie zakłusowały, niecierpliwie oczekując wywołania. 
- Detalli, jedziesz pierwsza - zarządziłam, widząc, że wszystkie wierzchowce zostały odpowiednio ustawione i są gotowe do pracy. Angemon zdawał się być nie wzruszony ani skokami, ani całą otoczką. Szedł miękko, sprężyście, w ładnym niskim ustawieniu. Gołym okiem dało się zauważyć jego zaangażowanie i spokojne podejście do zadania. Amazonka praktycznie nie ingerowała w jego zachowanie. Najechali równo, celując od początku w środki drążków. Całość przeszli płynnie. Kobieta sprawnie oddawała kopytnemu rękę, nie zaburzając ani przez chwilę jego harmonii. Ogier również nie stracił zapału, a do końca szedł dokładnie, starannie i energicznie. Tuż po ostatniej stacjonacie wypuścił głośno powietrze z płuc i powoli wrócił do kłusa. 
- Dobrze! - pochwaliłam i od razu wywołałam Antoniego. Warrior nie prezentował się tak dobrze jak Angemon. Szedł mocno spięty, nabuzowany i podekscytowany. Ich przejazd nie malował się w kolorowych barwach, nie mniej jednak pozwoliłam im spróbować. Mężczyzna od samego początku miał problem z doprowadzeniem gniadosza do ładu. Traken niczym żyrafa zadarł ku górze zgrabny łeb, spienił się pokaźnie i zawzięcie próbował wyrwać się jeźdźcowi spod prowadzenia. 
- Nie daj mu iść tak szybko, bo nie ma szans żebyście wyrobili się na szeregach. Wprowadź go na woltę i poczekajmy aż chwilę ochłonie - poleciłam i cierpliwie poczekałam, aż Brave nieco ogarnie swoje szalone zapędy. Poruszanie się po ciasnej, niewygodnej figurze dosyć szybko przyniosło efekty. Kopytny odpuścił i ponownie mogli spróbować zmierzyć się z ćwiczeniem. Niestety, w ostatniej chwili wałach znowu próbował pokazać swoje umiejętności i wyrwał do przodu. Zaowocowało to niezbyt estetycznym przejazdem, a Antoni wyglądał jakby walczył o życie, a nie prowadził swojego wierzchowca. Jakby było mało - potknęli się przed ostatnią przeszkodą. Warrior zdołał się jednak uratować dzięki niewielkiej wysokości stacjonaty i swoim umiejętnościom. Jego jeździec za to dosyć mocno dostał tylnym łękiem po tyłku, co z pewnością nie było przyjemne. Podirytowana pokręciłam głową, czemu towarzyszyło ciche westchnięcie. 
- Dopóki się nie uspokoi i nie zacznie współpracować, to nic nie zdziałamy. Nie chcemy się z nim całą jazdę szarpać, bo na zawodach z pewnością nie zaowocuje to niczym dobrym... Kochani, chwila stępa na drugim śladzie! - Zarządziłam reszcie jeźdźców krótką przerwę, coby przez ten czas skupić się nad rozluźnieniem reprezentanta Anarkii. Jednocześnie podeszłam bliżej mężczyzny, coby objaśnić mu mój plan działania. 
- Zrobimy tak... Wjedziesz sobie na ślad, zagalopujesz i po prostu dasz mu iść do przodu. Nic więcej od niego nie będziemy na razie wymagać. Co najwyżej możesz pilnować trasy, ale nie ruszamy jego ustawienia. - Mężczyzna przytaknął mi skinieniem głowy i od razu zabrał się do roboty. Nie trzeba było dwa razy prosić Warriora o galop. Ruszył jak z procy, mocno grzebiąc kopytami w podłożu. Jego jeździec wziął obie moje uwagi do serca i skupił się jedynie na nie zawadzaniu kopytnemu.
- Nie ograniczaj, jedziecie ile fabryka dała! - upomniałam, widząc jak delikatnie podbiera go na wodzach. Na pierwsze efekty nie musieliśmy wcale czekać długo. Po pierwszej fali szaleństwa, wałach stopniowo zaczął się męczyć, a co za tym idzie, wyciszać. Rozluźnił potylicę, uwydatnił grzbiet i samowolnie zaczął zniżać łeb.
- Super! Czujesz jak się rozciąga? Nie dawaj mu zgasnąć, jeszcze jedno kółeczko - pochwaliłam i cierpliwie poczekałam, aż skończą galop. Brave w ostatniej fazie szedł niczym marzenie. Pięknie uwydatnił grzbiet, rozciągnął szyję, zmiękczył chód, nie psując przy tym dynamiki i rytmiki. Pozwoliłam im na powrót do kłusa, w którym mieli chwilę na ochłonięcie i rozciąganie.
- Najedź jeszcze raz na szereg, trzeba kuć żelazo póki gorące - nakazałam i usunęłam się na bok, by nie blokować im trasy. Tak jak przewidywałam, nieparzystokopytny stracił ochotę na wygłupy i po za nastawieniem uszu na sztorc, nie zrobił nic głupiego.
- Teraz było o niebo lepiej. Co prawda zgubiliście trochę impuls pod koniec, ale i tak widać progres. Pochwal i daj mu chwilę odpoczynku. Kto następny? Agness, zapraszam! - wywołałam kolejną parę. Check również był dosyć ożywiony, aczkolwiek dziewczyna nie musiała się z nim zbytnio szarpać.
- Nie blokuj ręki, elastyczny kontakt! - upomniałam podczas ćwiczenia, uważnie obserwując zarówno kopytnego jak i amazonkę. Tuż po ostatniej przeszkodzie, Check strzelił sobie radosnego baranka, aczkolwiek nie miało to żadnego wpływu na jakość przejazdu. Nightcall podobnie jak większość koni dzisiaj, była podekscytowana. Co jakiś czas caplowała, próbowała przyspieszać i wyrwać się spod kontroli Majestic. Na szczęście dziewczyna skutecznie i nieprzerwanie ją kontrolowała, na najeździe mocno ograniczając dosiadem i cierpliwie prowadząc aż pod samą przeszkodę. Niestety pod koniec, podobnie jak Antoni, zgubili tempo, przez co zabrakło płynności i harmonii. Wybroniły się jednak do samego końca i już po chwili mogły ustąpić miejsca Chanel i jej hanowerce. Tutaj problemy nie wystąpiły, dlatego od razu najazd mogła wykonać ostatnia para, czyli reprezentanci naszej stajni. Hellfire była dzisiaj trochę rozkojarzona, podenerwowana i skora do publicznego okazywania swojego zdania. Jace'owi dopiero za drugim razem udało się ją naprowadzić na szereg tak, by nie połamała sobie w międzyczasie nóg. Całość nie wyglądała może najlepiej, ale zważając na zapędy ognistej, to wcale nie było tragedii. Po chwili przerwy wszyscy powtórzyli ćwiczenie jeszcze raz. Zważając na to, że konie już nieco ochłonęły, obyło się bez zbędnych ekscesów. Pochwaliłam całą piątkę i wraz z moim pomocnikiem zabraliśmy się za kolejną modyfikację.
 Szereg w kształcie litery Y
- Kochani, ostatnie ćwiczenie na dziś! Tym razem skupimy się głównie na planowaniu trasy najazdu. Ustawionym koniem wjeżdżacie na drążki, skaczecie kopertę i jedną ze stacjonat. Przypominam o wcześniejszym przygotowaniu konia, bo nie będę tolerować skoków po krzywiznach. To kto pierwszy? Detalli! - po objaśnieniu zadania rozpoczęłam od nowa kolejkę przejazdów. Nie martwiłam się zbytnio o Angemona, który już wcześniej zdołał pokazać klasę. I miałam rację, para całkiem nieźle poradziła sobie z konfiguracją, utrzymując zdrowe tempo i elastyczność. Dziewczyna nad niewielką kopertą dała ogierowi wyraźny sygnał do skrętu, co zaowocowało równym najazdem na ostatnią z przeszkód. Pochwaliłam i zawołałam przedstawicieli Anarkii. Brave po wybieganiu stał się całkiem innym koniem. Co prawda szedł dość mocno do przodu, aczkolwiek był do zatrzymania. Na drążkach próbował napierać na wędzidło, chociaż jeździec do końca nie uległ jego zapędom. Kopertę trochę zniwelował, ostatecznie próbując spłynąć sprzed stacjonaty. W efekcie najazd nie był prosty, a koń zmuszony był oddać skok pod lekkim kątem. 
- Jeszcze raz. Skup się na jego reakcji na półparady. Postaraj się już wcześniej skupić na sobie jego uwagę, bo trochę lekceważąco zaczął podchodzić do tej wysokości - poleciłam i gestem dłoni poprosiłam o powtórkę. Mężczyzna przed najazdem na drążki mocno zadziałał dosiadem, co wyraźnie odbiło się na zachowaniu wałacha. Musiał jednak go trochę przytrzymać przed kopertą, widząc że kopytny znowu się nakręca. Tym razem na stacjonatę najechali prawidłowo, na co zareagowałam pochwałą. Agness poruszała się na Checku bardzo pewnie. Ustawiwszy go wcześniej, wjechała na przeszkodę. Ogier nie próbował jej odstawiać, szedł mocno do przodu, aczkolwiek nadal pozostawał pod prowadzeniem. 
- Następnym razem skup się na przepuszczalności. Mówię to na przyszłość, bo tym zajmiemy się jutro. - rzuciłam w ich kierunku uwagę i zawołałam Majestic. Jej urodziwa klacz w ogóle nie przejęła się owym ćwiczeniem, przez co wypadła lekko z ustawienia i przestała efektywnie pracować zadem. Bezzwłocznie poprosiłam Amazonkę o obudzenie karej i powtórkę. Zachęcona do pracy Night poszła dużo lepiej. Chanel nie miała problemów z pokonaniem trasy, więc nadeszła kolej Hellfire. Klacz po krótkiej wymianie zdań przeszła trasę. Zadecydowałam jednak o powtórce, jako że nie był to szczyt jej umiejętności. 
- Na dzisiaj koniec! Gdy się rozstępujecie Trevor odprowadzi was do stajni. 

*Byłabym wdzięczna, gdybyście po przeczytaniu zostawiły po sobie jakiś ślad :) Na razie dostałam trening tylko od Agness, tak więc czekam na pozostałe 4! 

3 komentarze:

  1. Haha, idealnie ujęłaś charakterek Warriora! :D
    Co do treningu to jestem tak mniej-więcej w połowie pisania, więc dziś lub jutro powinnam go opublikować. I wybrałam Carrerę jakby co ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. sorry, ze tak dlugo schodzi mi trening dla Cacao Choixa, ale znowu pozaczynama pierdyliard treningow no i nie wiem ktory najpierw skonczyc hahahaha

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny opis, czekam na część drugą :D
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń